Przejdź do głównej zawartości
Były dwa sny: sen przydrożny
i drugi: marszałkowski
Był dla nich czas i było miejsce
w pałacu i w stajence
Śniły się sobie
sobą upojone
Jeden by zapomnieć
Drugi bo znudzony
Szczyty osiągnęły
niziny przebiegły
by na koniec opaść z deszczem
w nieświadome wody morza
gdziem je spotkał
otulony czapą zapomnienia
Lecz poranek nas zawołał
wstawajcie Już Ziemia
/tedeeq
... skoro można śnić na jawie, to można i w poezji... ale w tym wierszu bawimy się snami i słowami... śniący spotyka dwa sny w "nieświadomych wodach morza" i razem z nimi budzi się o poranku...
OdpowiedzUsuńtak jak we śnie, tak i w tym wierszu, napisanym w konwencji onirycznej, wydarzyć się może wszystko... wyobraźnia poety nie ma tu żadnych ograniczeń, a także język mówi "wszystko, co pomyśli głowa" i pozwala na stworzenie dowolnego obrazu, powstałego w wyzwolonej z realizmu wyobraźni...
...aha, zapomniałam dodać, że wiersz jest lekki, zabawny, misternie skomponowany, urzeka inwencją słowną i oryginalnymi skojarzeniami - jest po prostu popisem panowania nad słowem i pokazem celnego wykorzystania jego poetyckich możliwości :)
OdpowiedzUsuńI gdzie ja byłem, jak się te wszystkie rzeczy pakowały do tego wiersza? No... Ja się pytam...
OdpowiedzUsuńA ja Ci odpowiadam Twoim wierszem :
Usuń... byłeś w krainie poetyckich snów, w sennej krainie poezji... byłeś trzecim snem w nieświadomych wodach morza...
Teraz już będę wiedział ;)))
Usuń