Z drugiego na trzeci

Sonet przewrotny




Bezradnością tak niedowartościowani
pragniemy uciec w świat zakurzonych dali
by tam powitać ukrywane w swych miastach

Nie możemy wszakże zawsze bywać sami
Przywdziewając topór gestu kaptur maski
nabieramy znów odwagi by powracać

Dzień uśmiech dziewczyny niezapamiętanej
wsiąka w nasze zleniwiałe przebywanie
Coraz trudniej przychodzi trwać aż po wieczór
by swoje wygrywać nie zginając pleców

Lecz pomimo obojętności wieczorowej
ciągle od nowa na niekochanej drodze
nam wciąż się śni i nad marzeniami tańczy
księżycowa żółta cząstka pomarańczy


/ tedeeq



Komentarze