Przejdź do głównej zawartości
Zatrzymałem się w tobie na chwilę,
aby dojrzeć cię lepiej i czulej.
Płomyk pełgał i dłonie zbudziłem,
i szukałem nas czując przez skórę.
Zatrzymałaś się przy mnie na moment,
nim w objęciach ocean nas stopił.
Nim się wieczór oddalił ustronnie...
po cóż mówić... wszak słowa niemowy...
I dopiłem z ust twoich muzykę,
która rosła w zielonych granicach.
Choć bez wizy - swobodna niezwykle,
swą wolnością czarowna przemycać.
I dopiłaś z mych oczu tęsknotę
(cichą przestrzeń słonego odprysku).
Zrozumiałaś w lot chmurność pogodnie,
wygładziłaś na twarzy część rysów.
I ruszyłem co w nas do ruszenia,
chociaż świata się nie da na siłę,
lecz poddałaś się czujna natchnienia -
przecież taką cię właśnie wyśniłem.
I ruszyłaś spokojna mych zdziwień,
i przygasłaś, by żar wnet rozdmuchać.
Gdy wzniesienia do wzniesień tak liczne,
kiedy w oczach jest więcej niż lustra.
/ tedeeq
lirycznie, delikatnie, ufnie, czyli jak dla mnie pięknie
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuń