... wewnętrzny horyzont, poza którym kończy się biel... kończy się wszystko ... czy jednak oddech przekracza go ? Czy jest to przejście, czy kres ? Czy dochodzi się tam w samotności, czy z kimś, kto idąc tam - przywołuje znakiem ? ... czy są w ogóle odpowiedzi na te pytania, czy też odpowiedzią jest wspólny oddech ?
stoję w dwóch miejscach, jednocześnie. jedno jest takie, że można dać znak. że jest jeszcze ktoś w bieli, kto może. że wyciągnięta dłoń przekracza tęsknotę, znosi ją.
drugie miejsce jest niepodzielone. nie ma już znaków. i może ono jest prawdziwe, ale jeszcze nie moje. bo tu wciąż jest smutek.
a świat nie stoi na tym smutku. to jest zasłona (ale jaka piękna)
... wewnętrzny horyzont, poza którym kończy się biel... kończy się wszystko
OdpowiedzUsuń... czy jednak oddech przekracza go ?
Czy jest to przejście, czy kres ?
Czy dochodzi się tam w samotności, czy z kimś, kto idąc tam - przywołuje znakiem ?
... czy są w ogóle odpowiedzi na te pytania, czy też odpowiedzią jest wspólny oddech ?
teraz ten jest ulubiony, wiersz
OdpowiedzUsuństoję w dwóch miejscach, jednocześnie. jedno jest takie, że można dać znak. że jest jeszcze ktoś w bieli, kto może. że wyciągnięta dłoń przekracza tęsknotę, znosi ją.
drugie miejsce jest niepodzielone. nie ma już znaków. i może ono jest prawdziwe, ale jeszcze nie moje. bo tu wciąż jest smutek.
a świat nie stoi na tym smutku. to jest zasłona (ale jaka piękna)