gdy z błaznem bratam się po fachu
gdy sobie szyję nagie szaty
gdy słowa łowię marny harpun
wciąż jestem w kręgu złotych polan
rozkwitających na kominku
gdy gawędzimy nocą obaj
ja teraz w kwietniu z tym ja w lipcu
gdy spraw nie tracę tylko twarzą
gdy graniem murów nie rozsypię
gdy w zaufaniu znajdę manko
gdy barwy wnoszę coraz lisie
wciąż liczę kręgu nierówności
nie wierzę oczom własnych potrzeb
i chciałbym tam gdzie jednorogi
miał według ludzi o czas otrzeć
/ tedeeq