Wolałbym z tobą przeżyć zachód
w tej chwili, w której barwy kosi.
Nie, jak dziad srogi, pieśni głosić
o stratach wizji, wzrostach rachub.
Wolałbym z tobą widną rosą
w sitowie iść ku łąkom suchym.
I miękkie mieć sprężyste ruchy,
gdy krople świt strącałby włosom.
Zagrałby rytm. A z nim poranek
na swojej rudowłosej zorzy.
Ja miałbym wtedy silne ramię.
Lecz cóż to: jesteś tylko nocą
i z mroku ciało twoje drąży
czerw senny?! Jak cię dotknąć? Po co...
/ tedeeq
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz