piątek, 8 sierpnia 2014

nie opadły ich burze





smutnym poetom ubywa zieleni w oczach
a dłonie ich więdną na wietrze

nadęte serca nie są w stanie
unieść do nieba
stóp i powiek

nie opadły ich burze
nie przewiały myśli
czarne i pstrokate
brokatem pragnień

pogodni poeci rosną pod płotem
lub na ugorze

ich słowa twardą łodygą
codzienności gardzą
wzbierając czerwienią płatków
i zapachem pyłku


nie opadły ich burze
nie przewiały myśli
czarne i pstrokate
brokatem pragnień


/ tedeeq

2 komentarze:

  1. smutni poeci, pogodni poeci...
    a przecież są też dobrzy i źli, starzy i młodzi, romantyczni i egocentryczni, pełni rozpaczy i pełni zachwytu nad światem, religijni i ateiści... poeta ma ich wszystkich w swojej duszy, w swoim sercu, w swojej poezji... jest igrzyskiem dla nich wszystkich... skłócony z nimi, pogodzony, wypierający się każdego z nich i pokornie przyjmujący ich postawę, emocje, poglądy... poezja to pole napięć, sprzeczności, paradoksów, prawdy i fałszu, dobra i zła... w jej przestrzeni panuje pogoda dla smutnych poetów, dlatego smutny poeta może być poetą pogodnym a poeta pogodny - smutnym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A burze? Jak żyć poecie, gdy grad: - piorunem uderzać? - ulewą uciekać? Nie można oddzielić poety od gruntu okoliczności i powały uwarunkowań. Poeta nie istnieje w oderwaniu. Nie ma izolowanych poetów, chyba że żyje się pod jakimś satrapą, czy w którejś demokracji ludowej. Ale i izolacja wtedy nabiera innego znaczenia.

    Czy też znaczeń.

    OdpowiedzUsuń

Z drugiego na trzeci

Pośrodku nocy w połowie snu niewielkim kosztem - leciutki ruch - otwierasz oczy w półcieniu miast. Podnosisz głowę nad śpiący stan. ......