O zmierzchu nocy złoty księżyc rusza na podbój
padają plackiem ranne śniegi własną kałużą
rozbrzmiewa pianiem wczesny tramwaj
dzielny to kogut
Już za mną jest świat liści żółtych szarych niebieskich
On odszedł jak gmach (ten magazyn) zanim wziąć za dużo
zdążyłem przed stworzeniem jaw posennych dzisiejszych
więc teraz błękit i kontrasty bunt i schematy
Południe już wynikło z niedogoloną pianą
na niebie lecz tu szyby odgradzają dwa światy
Latarnia leje światło niczym prysznic dokoła
Po cichu nas ten wieczór dopadł próbując zgadnąć
W powietrzu wisi któraś z rzędu wiosna światowa
/ tedeeq
(7 października dodałem obrazek)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz