Świeżą
myśl przyniósł dzień,
poszedł
precz z oczu cień -
słońca
zew.
Patrzę
wprost, coś mnie rwie.
Dalej
iść, może biec
tam
gdzie brzeg.
Komuś
żal, kogoś brak,
sina
dal i ten strach
który
trwa.
Znowu
wiatr wieje w twarz,
poprzez
czas wieczny brak.
Mroczny
stan.
Plącze
nas losu nić,
jakże
więc prostym być
pełnym
sił?
Wiąże
strach, ciemny byt,
światła
cień, życia wir.
Kurzu
syn.
Jednak
spójrz, zieleń mchu
kruszy
mur. Dziwny wzór
tworzy
znów.
Pęka
coś pośród burz,
kompas
dróg, Wielki Wóz.
Póki
tchu.
Wiele
spraw w zwykły dzień.
Ludzki
tłum wije się,
czysty
nerw.
Jednak
to właśnie jest
tym
co ma naprzód nieść
aż
po kres.
/ tedeeq
/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz