wtorek, 6 listopada 2012

Nieistniejące, czyli moja strona lustra. Szkic podróży.






dokąd mnie wiedzie drabina
zawieszona w pustej ciemności
kim jestem
szczeblem?
powietrzem?
czy łóżkiem?

oddech brodzi we mnie
jak dwa słowa
których nie słyszę

jestem tylko przerwą w Twoim istnieniu
jestem brakiem cienia
wyrwą
Dlaczego zabijam światło?

jestem niczym - znikam
niczego nie można
niczego nie wolno
niczego nie dosięgnę
nie ma
noc

Najrzadziej pod słońcem
nie istnieje ktoś
kogo nie ma
nawet w nieobecności

Pękam

otwieram nieistniejące dłonie
chwytam swoją nieistniejącą twarz

Prawdziwie boli

nie ma mocy: nie bać
zrobię krok dalej
zaświecę w zamkniętych oczach nocy

nie ma mocy: widzenie zamkniętymi oczami
zrobię krok dalej
otworzę nieistniejące

serce


/ tedeeq

1 komentarz:

  1. poruszający, przejmujący wiersz... o utracie tożsamości, bólu, zagubieniu, ale i poszukiwaniu siebie... potrzebie odniesienia... dla mnie bardzo, bardzo osobisty...

    OdpowiedzUsuń

Z drugiego na trzeci

Pośrodku nocy w połowie snu niewielkim kosztem - leciutki ruch - otwierasz oczy w półcieniu miast. Podnosisz głowę nad śpiący stan. ......