Świat, mój strach za progiem, gdy noc do dnia przyłożyć.
Znak, że piach powodzie na brzeg mych rzęs zaniosły.
I ja, gdzie ja przeczekam nie swój, nie mój, bezkresny
czas, gdy brak człowieka i tak sam sobie wierny?
Ty za dnia już zmierzchasz na wskroś przez rów i pola.
I jak kwiat żeś cięta... I śpiew wśród drzew, że sto lat...
więc dźwięk czczych serc wbrew sobie lub śmiech przez mgłę i wino.
Noc jak skrzydła wronie. I na wznak szybka miłość...
Sen, to wiem, nie zbawia, lecz jaw już dość na dzisiaj,
więc chcę w głos odmawiać wyśnione akty życia...
Słów toń to brat powodzi. Brak zdań złożonych celnie.
I ten niedoszły dotyk, bo ja i ty oddzielnie.
Mieć wciąż mniej jak można? Jak wolno się przerastać?
gdym niby jest dwunożna istota z centrum miasta?
Gdzie sedna dystrybutor i gdzie promocje znaczeń?
Co można nabyć jutro? I co przyjmują w kasie?
/ tedeeq
Sen, to wiem, nie zbawia, lecz jaw już dość na dzisiaj,
więc chcę w głos odmawiać wyśnione akty życia...
Słów toń to brat powodzi. Brak zdań złożonych celnie.
I ten niedoszły dotyk, bo ja i ty oddzielnie.
Mieć wciąż mniej jak można? Jak wolno się przerastać?
gdym niby jest dwunożna istota z centrum miasta?
Gdzie sedna dystrybutor i gdzie promocje znaczeń?
Co można nabyć jutro? I co przyjmują w kasie?
/ tedeeq