wąsem gładzi roztopiony czas.
Cośmy w sobie dziś zastali
że miast wiórów lecą drwa?
Niebieskiego słońca pomruk.
Samochodów. Odbiorników. Braw.
Pewnie śpiewa ktoś o domu
pośród mokrych ciemnych traw.
Wątłe oczu są poręcze,
poprzez dłonie przesypuje piach.
Myśli moich skubiesz przecier,
ryzykując mnogość szajb.
/ tedeeq